Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 487.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z jakiém zdziwieniem przysłuchywał się on rozmowie mojéj z kilku utytułowanymi klientami memi. Gdy wymawiałem tytuły: „hrabia“ lub „książę“, roztwierał szerzéj oczy, wpatrywał się z kolei we mnie i w mego gościa, przechylał głowę z boku na bok. Byłem pewny, że gdyby miał dość po temu odwagi, byłby zapytał: „poco ludziom tytuły?” tak, jak pytał kiedyś: „poco oczom zabawa?” Najpocieszniejszym jednak i zarazem najcharakterystyczniejszym rysem zachowania się jego była lękliwość szczególna, obawa, trwoga niemal, jakiéj doświadczał wobec kobiét. Ile tylko razy, wchodząc do gabinetu mego, znajdował w nim osobę płci żeńskiéj, wahał się przestąpić próg, a na usilne zaproszenie moje, przestąpiwszy go nakoniec, nie wiedział widocznie, co uczynić ze sobą, gdzie usiąść, w jaki punkt utkwić oczy. Pewnego dnia, w chwili, gdy, stojąc przy biurku, brał z rąk moich papiery, do gabinetu wbiegła młoda siostra moja z głośném fruwaniem muślinowych falban, ze srebrzystym, przeciągłym trelem modnéj aryi jakiéjś na ustach. Czyński cofnął się o kilka kroków i przypadł do ściany w ten sposób, jakby pragnął plecami uczynić w niéj wyłom i skryć się po drugiéj stronie. Na widok téj wysokiéj, chudéj postaci, która, z żałobnemi włosami, spadającemi na kołnierz szarego wytartego surduta, cisnęła się z całéj mocy do ściany, 18 letnia dziewczyna z trudnością powstrzymała wybuch śmiechu. Spojrzałem na nią pro-