Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 459.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trwały ciche szmery, towarzyszące zwykle poruszeniom rozciekawionego i wzruszonego tłumu, nagle stała się cisza wielka, głęboka, śród któréj zabrzmiał głos prezydującego sędziego.
— Sprawa Romana Kalińskiego, obwinionego o zabójstwo z rabunkiem, dokonane na Dyonizym Wierowskim.
Relacya sprawy trwała krótko, poczém za wysokim pulpitem podniosła się zimna, urzędowa postać prokuratora. Był to człowiek wymowny i biegły znawca prawa. Mówił długo, wiązał w mowie swéj ścisłą, nić dowodów i argumentów, cytował artykuły praw i zakonkludował wnioskiem o skazanie obwinionego na dwanaście lat ciężkich robót, pozbawienie go praw szlacheckich i obywatelskich, i — co zawsze idzie za tém — wieczne pozostawienie w Syberyi.
W czasie mowy prokuratora, parę razy spójrzałem na więźnia. Stał teraz wyprostowany, ze skrzyżowanemi rękoma. Usta jego były suche, spieczone, i na-pół otwarte, ale oczy zagasłe i szklane, utkwione w przeciwległą ścianę. Można-by rzec, iż nie słuchał bynajmniéj słów, które tak wielki wpływ na los jego wywierały, ale, spieczonemi usty z trudnością do piersi swéj wciągając powietrze, zgasłemi źrenicami ścigał jakiéś w oddali majaczące mary przeszłości, czy przyszłości.
Gdy ostatnie słowo prokuratora umilkło śród