Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 369.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ani téż do dokuczania bliźniemu. Świat, to huśtawka, na któréj człowiek kołysze się, i to podleci wysoko, to spadnie nizko. Taki, co sznury od huśtawki mocno w garści trzyma, nie uderzy się o kłodę i nie upadnie nosem w kałużę; ale puść tylko huśtawkę na wolę wiatrów, polecisz w dół, jak piłka, i stłuczesz się na taką miazgę, że cię i rodzona matka kiedyś nie pozna!
— Ot, już zaczął fiklizować! (filozofować) — zawołał, śmiejąc się, ponury i brodaty więzień.
— Cicho, Grzegorzu! — ozwała się za nim mała, szczupła, ze zwiędłém ciałem i cierpiącą twarzą, kobiecina, — niech mówi! niech mówi!
— Niech mówi! — powtórzył głos inny, — jak zacznie gadać, to mi się zawsze zdaje, że jestem jeszcze kamerdynerem u pana marszałka, i chodzę koło stołu z serwetą na ramieniu!
Kobiéta, która odzywała się wprzódy, chora widocznie i zgnębiona na ciele i duchu, nic nie wyrzekła więcéj, ale wlepiła w młodego więźnia wzrok uporczywy i mglący się wilgocią. Snadź, gdy patrzała na niego, i jéj także przypominała się chwila jakaś z minionéj, jaśniejszéj przeszłości.
— No, i cóż tam z tą huśtawką? — zagadnęło parę głosów, — mów daléj!
— Dyabelny musiał być wiatr, kiedy taki panicz, jak ty, spadł z téj huśtawki i wpadł tutaj!