Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 295.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzekła, iż syn jéj wyjechał w sąsiedztwo, ale wnet wróci, tymczasem zaś zechcę może przyjąć szklankę limoniady lub oranżady, bo upał jest tak duszący, że nawet na tym ocienionym ganku zaledwie oddychać można.
Mówiła to wszystko powoli, ze swym smętnym uśmiechom na cienkich, bladawych wargach, głosem pieszczonym i znużonym. Mówiąc, poruszyła srebrny dzwonek, przy niéj na stoliczku umieszczony. W drzwiach domu zjawił się wnet lokaj, bardzo wykwintnéj powierzchowności.
— Oranżady! — wymówiła lakonicznie pani domu, i zwróciła się znowu do mnie z pytaniem, czy mam jakiś, stale określony, cel w zwiedzaniu téj smutnéj, pustéj okolicy, czy téż podróż moja jest tylko une partie de plaisir, un moyen de se distraire, w czasie tych nieznośnych, duszących upałów, które na tym ocienionym ganku nawet zaledwie oddychać pozwalają.
— Młodzi ludzie — mówiła daléj, — młodzi ludzie lubili niekiedy takie podróże à la recherche de l’inconnu; szkoda tylko, że u końca wszelkich podróży tego życia znajdujemy zwykle to, co spotkało nas u ich początku: zawody, rozczarowania, smutną prozę życia.
W niemałym znalazłem się kłopocie. Jak tu, wobec tak majestatycznie a melancholijnie zarazem wyglądającéj, tak delikatnéj i wzniośle nastrojonéj damy, rozpocząć trudną, nudną, poziomą rozmowę