Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 223.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawieszą złocone obrazki świętych; przed chatą zasieją grządki nagietek i krasnych maków, — a kochać się będą bardzo i bardzo, zawsze i gorąco; bo i jakżeby się kochać nie mieli, kiedy im z sobą tak dobrze!
Marzyli młodzi, czas upływał, dzień schodził, i nieraz księżyc opromienił ich jasnowłose głowy, a oni jeszcze siedzieli na progu chaty, trzymali się za ręce, patrzyli sobie w oczy i gwarzyli z cicha, serdecznie i poprostu.
Niekiedy, idąc około pańskiego dworu, Wasylek pokazywał Hance biały i jasny dom pana, mówiąc:
— Jak tam ślicznie być musi, Hanko!
A ona odpowiadała:
— Gdy-bym była wielką panią, to-bym wyszła za ciebie, i mieszkali-byśmy w takim pięknym domu.
— Dobrze nam będzie i w naszéj chatce, bylebyśmy się pobrali, — mówił chłopak i bez zazdrości patrzyli oboje na bogaty dwór pański.
Przyszła zima, głód ciężki zajrzał do wsi; w chatach Wasyla i Hanki i jęczmiennego zabrakło już chleba.
Szybko pobladły twarze młodych ludzi, oczy chłopca zapadły, i gasł powoli żywy błękit oczów dziewczyny, bo głód, to straszny niszczyciel: wygryza piersi, czerni twarz i gasi blask oka. Nie skarżyli się jednak, pracowali, jak mogli, tylko Wasylek rzadko już śmiał się, a Hanka śpiéwać przestała, ale kochali się zawsze, coraz bardziéj.