Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 204.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mojéj synowicy? Jakem Odrowąż, nikt nie zarzuci przecie, że niestosowna z was będzie para!
Na te słowa Roman poskoczył ku Lilli; towarzystwo spoglądając na siebie komentowało oczyma znaczące odezwanie się stryja pięknéj panny, a pani Eufemia udawała ślepą i głuchą, tylko takim ciężarem zwaliła się na ramię prowadzącego ją Radzymira, że aż stęknął pocichu nieborak.
Całe towarzystwo po wschodach, ostawionych, kwiatami, zeszło do sali jadalnéj, w któréj dwa wielkie stoły pysznie błyszczały kryształami i srebrem. Sala ta miała jednę ścianę całą złożoną z okien, a za nią była obszerna cieplarnia, w któréj, śród mchu i nizkiego kwiecia, wznosiły się i kwitły najrzadsze rośliny. Wszystkie okna od cieplarni były otwarte, i wzrok wchodzących gości uderzała niepospolita, artystyczna piękność ram, oprawiających szyby. Ramy te były z orzechowego drzewa, ale tak misternie i delikatnie wyrabiane, taką wyborną a rozmaitą ozdobione rzeźbą, że każdy prawie z obecnych przystępował do nich z kolei, przypatrywał się i podziwiał.
Obiad trwał dobre trzy godziny. W czasie wetów rozmowa toczyła się wielce ożywiona, a przedmiotem jéj były różne allianse i kolligacye familijne. Pan Odrowąż mówił do Edwarda S.:
— Znałem ci ja dobrze ojca pańskiego; był to człowiek wielkiego rozumu i zacności, a przytém i pan