Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 191.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ona tutaj! Lilla jest tutaj — zawołał Roman z takim giestem, jakby coprędzéj chciał poskoczyć ku stojącéj z dala dziewicy.
Hebel ze zdziwieniem spojrzał na syna.
— Alboż ją znasz? — zapytał.
— Widywałem przed rokiem pannę Odrowążównę w domu pana Wincentego w Krakowie — odpowiedział, miarkując się i spokojniéj, młody prawnik.
— Było to zapewne przed przyjazdem jéj tutaj.?
— Niezawodnie; alem ja wcale nie wiedział, dokąd wywiózł ją pan Wincenty, a pytać go o to nie śmiałem...
Nie dokończył słów swych Roman, bo w powietrzu rozbrzmiał po dolinie śpiew pół wesoły, pół rzewny, dziewiczy, i popłynął nad wodę, w dal, odbijał się o wzgórza i wracał od nich, zdwojony echem, brzmiącém przeciągle w cichém, czystém powietrzu. Lilla śpiewała, patrząc w wodę, w któréj zaczynały przeglądać się piérwsze gwiazdy wieczorne.
— O tak, to jéj głos! — zawołał Roman — poznał-bym go na drugim końcu świata! — I znowu poruszył się, jakby chciał biedz ku niéj, ale silną powściągnął się wolą i, usiadłszy na ławce ganku, słuchał.
Późno już było; Lilla oddawna zniknęła z mostku i oddawna echa wzgórz przestały pieśń jéj powtarzać; stary Hebel spał w swym domu snem sprawiedliwego, i w gniazdku swém usnęła towarzyszka