koju, rozpromieniony lubemi myślami, z uśmiechem na ustach, nie z owym uśmiechem szyderstwa, który go nigdy prawie nie opuszczał, chyba ziewnięciem nudy spędzony, ale uśmiechem wewnętrznego zadowolenia. Nagle zatrzymał się przed stolikiem, wziął z niego małe pudełeczko, otworzył je i błysnął brylantowy pierścionek, który mu przed dwoma dniami odesłała panna Lola. Popatrzał przez chwilę na migocący ogniami żywemi dyament, i rzekł do siebie: Jak on pięknie zaświeci na jéj ślicznéj rączce! — Potém podniósł rękę do czoła i z nieopisanym wyrazem w twarzy wymówił: Szczęśliwy jestem!
Po chwili był już na wschodach i, szybko z nich zbiegłszy, poszedł ku Szkolnéj ulicy ......
∗
∗ ∗ |
W miesiąc potém w jednym z kościołów warszawskich odbyły się dwa śluby: pana Leona X. z panną Heleną B. i pana Henryka W. z panną Lolą Bogacką.