Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 166.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sób wtedy, gdy słowem i postanowieniem własném związany jesteś z inną kobietą?
— Co mi dało to prawo? — zawołał Leon — miłość moja dla ciebie, która zrobiła mię innym, niż byłem, człowiekiem, dla któréj wyrzeknę się z radością próżności, pociągających mię dotąd. Nie jestem związany z tamtą węzłami, których rozwiązać nie można; nie za późno cię spotkałem. Jesteś moim zbawczym aniołem, i musisz uwierzyć, że cię kocham. Ale może ty mnie nie kochasz? — dodał, biorąc obie ręce Heleny i patrząc w jéj twarz.
Dziewczyna spojrzała na niego spojrzeniem przeciągłém, badawczém, które zimném pragnęła uczynić; ale powoli łzawa obsłona wzrok jéj zasuwała, pierś się wzniosła i dwie łzy popłynęły po twarzy.
— A! kochasz mię!, — zawołał Leon — ale nie wierzysz w moję miłość! A więc chodź przed ten twój ołtarz, który i moim niech w téj chwili będzie.
I pociągnął ją ku portretowi matki.
— Wobec Boga i wobec cienia twojéj matki — mówił, trzymając silnie ręce jéj w swoich dłoniach; — wobec wszystkiego, co jest najświętszém na niebie na ziemi, od téj chwili jestem twoim mężem, Heleno!
Zgiął kolano i pociągnął za sobą Helenę; uklękła prawie mimowolnie, cała drżąca, zalana łzami nagłego, niespodziewanego już, nieopisanego, choć nie bezwątpliwości, szczęścia; pochyliła czoło; Leon chciał