Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 130.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie weźmiesz mi pani za złe, — rzekł, biorąc rękę Natalii, — jeśli cię prosić będę o przyjęcie mojéj pomocy. Jesteście kobiéty słabe i same, nie wstyd więc wam, jeśli przyjmiecie podaną rękę silniejszego, tém bardziej, gdy ona jest ręką przyjaciela.
— W innym razie, — rzekła Natalia, ściskając dłoń doktora, — nie przyjęły-byśmy żadnéj i niczyjéj pomocy; przywykłyśmy ufać własnym siłom i własnéj pracy, i choć jesteśmy same, nie jesteśmy, jak pan mówisz, słabe, bo idziemy przecież przez życie, bez wsparcia wprawdzie, ale i bez skarg. Ale dziś życie Heleny jest zagrożone, a ratować ją bez materyalnych środków trudno; więc w jéj imieniu przyjmuje, pomoc pana, a przyjaźń jego w jéj i mojém.
Gorączka Heleny trwała dni kilka, w których końcu przytomność jéj wróciła.
Gdy piérwszy raz podniosła wzrok już przytomny, wieczór był; lampka słabo paliła się pod zasłoną; przy stole, z igłą w ręku, siedziała Natalia, a przy łóżku stał Leon. Helena długo patrzyła to na młodego człowieka, to na Natalią; wzniosła w górę spojrzenie, jakby sobie coś przypominała, i po chwili z cicha wyrzekła; — Ja znam pana... tam... w ten wieczór...
I wyciągnęła drżącą i słabą jeszcze dłoń.
Leon ujął gorącą rękę, schylił się i w milczeniu złożył na niéj długi pocałunek. W téj chwili zdało mu się, że się przeniósł w najwcześniejsze lata swojéj