Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

moich. Wszak nie jest to bynajmniéj konieczném, abyśmy się rozumieli, nie prawdaż? — A gdy coraz bardziéj zdziwiona Lola patrzała na niego, nie znajdując odpowiedzi, skłonił się przed nią i rzekł:
— Dobranoc pani.
— Pan już wychodzi... tak wcześnie! — zawołała dziewczyna.
— Tak pani, wychodzę, choć jest tak wcześnie, — odpowiedział młody człowiek.
Dziwne, kapryśne jakieś znalezienie się narzeczonego rozdraźniło nerwy pięknéj panny; zarumieniła się mocno, łzy jéj nabiegły do oczu. Szybkim ruchem wyjęła z włosów białą, nieco już zżółkłą kamelią i podała ją Leonowi. W téj chwili była poetyczną! Doktor wziął kwiat, skłonił się raz jeszcze i wychodził. Lola patrzała za nim. Na progu salonu żegnał się z przyjaciołmi, i piękna panna ujrzała, jak biała kamelia wypadła mu z ręki. Sądziła, że ją podejmie, do ust poniesie i przy sercu schowa; ale doktor nie spojrzał nawet na kwiat, leżący na posadzce, i zdeptał go, wychodząc.
Lola podbiegła, podjęła kwiat i konwulsyjnie poszarpała jego listki.
Leon, wróciwszy do siebie, długo chodził po pokoju zły i gniewny; myśli plątały mu się jakoś bezładnie, różne obrazy przesuwały się przed oczyma... czuł, że cierpial. Lola usypiała ze spłakanemi oczyma, z rozdrażnioném serduszkiem; długo w noc wi-