Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 110.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pelki, która, śród tłumów niepostrzeżona, przesuwa się przez świat, z ciągłém poczuciem sieroctwa swojego! Gdyby to ludzie mogli pojąć, jak boleśnie jest patrzeć na szczęśliwych, skoro piersi łez pełne; patrzeć na miłość, gdy wszystkie twarze obce; widziéć uśmiechy, a nie módz się śmiać; słyszéć muzykę i każdemu jéj tonowi jękiem wewnętrznym wtórować! O, gdyby to wszystko ludzie odgadli i pojęli, otoczyliby biedną, samotną istotę uściskiem bratniéj, serdecznéj miłości; bo przecież trudno nie kochać tego, kto tak wiele cierpi.
Blada twarz Heleny oblała się żywym rumieńcem, oczy jéj błyszczały, i pod srebrném światłem lampy stała ze spuszczonemi na ciemną suknią rękoma, z warkoczami, wijącemi się po ramionach, niby węże.
Na przeciw niéj, zamyślona i poważna, siedziała Natalia. Surowy profil jéj twarzy wielkim cieniem rysował się po-za nią na ścianie; ręce skrzyżowała na piersi, oczy, pełne surowego smutku, utkwiła w twarz dziewczyny.
— I ja byłam młodą, — odezwała się po chwili milczenia cichym i poważnym głosem, — i ja cierpiałam, i ja pragnęłam, Heleno! A jak świat szeroki i wielki byłam sama! Rodzice zmarli, braci nie miałam... Obejrzałam się wkoło siebie i nie ujrzałam nic, prócz niedoli, prócz biedy i sieroctwa. Zachwiałam się, i łzy obfitemi potokami wydzierały mi się z piersi.