Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 088.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zem smutku w głosie. Gdy je kończyła, pan Leon piérwszy raz na nią spojrzał.
Spojrzał i zobaczył obok siebie drobną i delikatną kobietę, w ciemnéj wełnianéj, ale pełnéj smaku, sukni. Wyglądała na lat 20, twarz jéj była blada, jednolita, bez śladu rumieńca; oczy miała duże, ciemne i błyszczące, a z pod czarnego, zdobnego popielatém piórkiem, kapelusika, spływały grube czarne warkocze.
Siedziała oblana światłem gazu, spokojna i jakby zimna, i kto słów jéj przed chwilą nie słyszał, nie odgadł-by pod tą poważną i tchnącą pokojem postacią, ani gorących pragnień, ani rzewnéj tęsknoty. Rękę drobną, ociągniętą ciemną rękawiczką, złożyła na małym futrzanym rękawku, i spojrzeniem myślącém, spokojném, a jednak pełném blasku, obiegała salę. Obok niéj siedziała średnich lat i surowéj twarzy osoba, ale nie widział jéj Leon, bo ciekawemi oczyma wpatrzył się w bladą twarz sąsiadki, przebiegając wzrokiem gładkie i jakby dumne czoło, usta okolone wyrazem dobroci, i całą, spokojną, a dziwnie wdzięczną, i dziwnie słodką, jéj postać.
— Nie jest piękna — pomyślał — ale niezmiernie zajmująca; dźwięk głosu szczególniéj miły i oczy śliczne!
Ale więcéj, niż piękne oczy i głos miły nieznajoméj, zajęła go jéj rozmowa.
— Jakim dziwnym trafem — myślał — ta kobie-