Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 077.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

széć; myśl, że czyni dobrze, stała mu się tak zwyczajną, tak niepocieszającą i niebawiącą, jak tużurek, który miał na sobie.
W salonach rozmawiał wiele i zawsze świetniał dowcipem i niezrównaną łatwością obejścia się; ale w słowach jego nie było zapału ni przekonania. Srebrne i płynne, dźwięczały one, niby spadające perły, o których wartości nie wiedział, ani się chciał o nią troszczyć. Życie jego coraz podobniejszém się stawało do życia automatu. Codziennie o jednéj godzinie wstawał, czytał książkę, wyjeżdżał do chorych, jadł obiad, czytał dzienniki, bywał w teatrze, na balu lub wieczorku u swoich intimes; kładł się spać, a nazajutrz tę samę pieśń życia powtarzał da capo — i tak w nieskończoność. I przyszła chwila, w któréj skinął pogardliwie ręką na świat i ludzi, na uczucia i ideę — i wyrzekł, ziewając: — wszystko mi jedno! — Odtąd nudził się!...
Często ludzie rozmyślają nad tém: czy ów stan bierny znudzenia, apatyi, jest cierpieniem, czy negacyą wszelkiego szczęścia i cierpienia? Są tacy, którzy dowodzą, że w owém bierném znalezieniu się odnośnie do zewnętrznego świata — leży spokój, szczyt dobrego. Mniemanie to zdaje się być stwierdzane starém przysłowiem: najszczęśliwsi głupi; boć przecie głupota najbliżéj bierności. Ale każdy, kto ceni zacność i działalność natury człowieka, wzdrygnie się, na widok owego ujemnego spokoju. Nikt, kto co-