Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 070.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie goni i do niczego nie śpieszy, skierował się ku Nowemu-Światu.
Uszedłszy kilkanaście kroków, znowu spojrzał w górę i wkoło siebie, jakby instynktownie szukając czegoś, coby go zająć mogło, i zobaczył duży, rzęsiście oświetlony dom.
— A — rzekł z cicha do siebie — tu podobno sala koncertowa. Wejdę, posłucham muzyki! — I z temi słowami wszedł do dużego przedpokoju koncertowéj sali.
Światło gazu, jasno palące się w licznych lampach, oblało postać wchodzącego, i gdy zdjął futro, ukazało pana Leona ze wszystkiemi dodatniemi i ujemnemi stronami jego postaci. Młody doktor miał lat dwadzieścia ośm, słuszny wzrost, gęste ciemne włosy, duże szafirowe oczy, i usta, zdobne poważnym, ale nieco ironicznym wyrazem. Twarzy jego nie brakło owego światła, które, jakby promień z głębi duszy płynący, przeciska się, na zewnątrz i oblewa lice człowieka pewną nieokreśloną jasnością; w oczach jego były iskry młodego ognia, a na czoło między brwiami biegła zmarszczka, świadcząca, iż czoło to nieraz pochylać się musiało pod ciężarem poważnych badań i rozmyślań.
A jednak, jednak z tym odblaskiem, płynącym widocznie z pięknéj i myślącéj duszy, łączył się, na twarzy téj blady, przykry odcień — nie smutku, nie złości, nie żadnego z owych nizkich a ciemnych uczuć,