Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 060.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyrazu. Nie gra w karty, nie pije, pobożny, skromny i poczciwy, a złote serce!
To mówiąc, pan Andrzej powstał, wziął rękę pana Jana, uściskał ją silnie i, jakby w rozczuleniu, opuścił się na krzesło. Pan Jan zgiął się uniżonym ukłonem, jeszcze czuléj przymrużył oczki i mówił:
— Z całéj duszy, łaskawy sąsiedzie, z całego serca rad jestem, że Lolka podobała się tak porządnemu człowiekowi, jak pan Michał. Trzeba się tylko zapytać o zdanie mojéj żony i jéj saméj. Co do mnie, zgadzam się i błogosławię, a kochanego swata ściskam i całuję.
I pochwycił w objęcia pana Swatowskiego, i całował go z całéj siły.
Pan Andrzej, z trudem wysunąwszy się z uścisku ex-ekonoma, rzekł:
— Kiedy tak, to jestem pewny, że sprawa Michasia wygrana. Młode serce łatwo się oddaje, a za wolą córki pójdzie i zgodzenie się matki. Twoje veto, panie Janie, było najważniejsze, a gdy kładziesz afirmatywę, pomówmy o innych rzeczach.
Pan Jan przysunął krzesło, usiadł, szerzéj otworzył oczy i rzekł:
— Pomówmy, pomówmy, łaskawy sąsiedzie dobrodzieju. O cóż idzie?
— Bo to widzisz, panie Janie, — mówił pan Swatowski, bębniąc palcami po stole, — młodzi, zwyczajnie jak zakochani, mało myślą o powszednim chlebie;