Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 027.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyobraźni, otoczona uroczym wieńcem swoich ośmdziesięciu chat.
Po herbacie Zofia usiadła do fortepianu i poważne melodye Mendelssohna popłynęły z pod jéj ręki. Pani Swatowska wyszła z salonu, pan Andrzej z panem Michałem rozmawiali w przyległym pokoju, Wacław zaś stał naprzeciw Zofii, z założonemi na piersi rękoma, wsłuchany w muzykę, zamyślony. Przez otwarte okno płynęły do salonu potoki woni różanéj, łącząc się w powietrzu z tonami cichéj, miękkiéj muzyki; po niebie przesuwały się obłoczki złote; zachodzące słońce purpurą rysowało krańce widnokręgu. Zofia, w białéj sukience, z szafirowym kwiatem nad skronią, z rumieńcem, wywołanym muzyką i rozmową, bardzo była piękna. Wacław zwiedził wiele krajów, zachwycały go czarnookie Włoszki i zgrabne Paryżanki, ale zawsze tęsknił za czémś inném, marzył o jasnowłosém, młodém i czystém dziewczęciu, z przezroczystém licem i szafirowém okiem, które-by jego mówiło językiem, pojęło go i kochało nieskażoną duszą.
W obcych stolicach i w gorących południa krajach, wśród atmosfery miłości i blasku, płonącą wyobraźnią marzył Wacław o lekkiéj, białéj, jasnowłoséj dziewczynie, i myślał, że znajdzie ją tylko pośród swoich. Wrócił do kraju i poznał Zofią; zachwyciły go piękne formy dziewczęcia; zdało się mu, że wyczytał w jéj oczach skarby miłości i rozkoszy, że w głosie dosłyszał harmonią uczucia i słodyczy. Dojrzał on