Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze nigdy nie widział, był w niéj źle pokrywany tryumf i jakaś szatańska radość.
— Przyszedłem oznajmić panu — rzekł, podchodząc do mnie, lisim jakby skradającym się krokiem, który zawsze chód jego cechował — przyszedłem oznajmić panu o nadzwyczajnym wypadku, który się zdarzył w fabryce.
— Cóż to takiego? — spytałem, mierząc go zimnym wzrokiem.
— Jedna z robotnic uciekła téj nocy.
Zadrżałem, przeczułem coś strasznego. Pod-dyrektor dostrzegł snać zmiany w méj twarzy, bo szare oczki jego żywiéj jeszcze błysnęły, ale, pokrywając swoje uczucia maską cnotliwego oburzenia, mówił daléj:
— Już to ja zawsze mówiłem, że ta dziewczyna tutaj, to do niczego! Ot i ta nic dobrego, Ulana, rzuciła fabrykę i powlokła się, Bóg wié gdzie a teraz niéma na jéj miejsce...
Nie wiem, czy mówił co daléj, bo jak szalony rzuciłem się ku drzwiom. Jak w owéj chwili nie udusiłem tego nędznika, nie wiem, tak jak nie wiem, kiedy zbiegłem ze wschodów i znalazłem się na dziedzińcu. Na ostatnim wschodzie spotkałem się z Maryjką, która, płacząc rzewnie, szła snać do mnie. Pochwyciłem ją za rękę i zawołałem:
— Gdzie Ulana, Maryjko?
— Oj nie wiem, nie wiem, paniczu! — odpowie-