Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie się zaczyna; bez zasług jeszcze z twojéj strony, ludzie obdarzają cię ufnością. Oby tak zawsze było!
Tegoż dnia jeszcze list, donoszący p. L. o zgodzeniu się mojém na jego propozycyą, został przez umyślnego odesłany na pocztę, a ja uwiadomiłem siostry o zaszłéj nowości.
Posmutniały biedaczki na myśl o prędkim odjeździe moim i jam poczuł chwilowy żal jakiś, myśląc, że wkrótce zamknie się ten cichy a miły epizod mego życia, przez który, jak przez bramę tęczową, przeszedłem od pracy uczenia się do pracy czynu.
Niemęzkie to uczucie prędko jednak ustąpiło przed pełnemi postanowień i nadziei planami, jakie sobie układałem na przyszłość.
Parę tygodni jeszcze minęło szybko i przyszedł dzień, w którym przed gankiem stanęła zaprzężona bryczka, mającą mię odwieźć do najbliższéj stacyi kolei żelaznéj.
Ojciec pożegnał mię błogosławieństwem i długim milczącym pocałunkiem w czoło. Gdym powstał od jego kolan, Felicya zbliżyła się do mnie, w milczeniu położyła głowę na mojéj piersi, i w obie dłonie ujęła moję rękę.
— Smutno mi, Zygmuncie — szepnęła — zdaje mi się, że cię już nigdy nie zobaczę.
Zdziwiony spojrzałem na nią, jedna wielka łza