Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 054.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Aha! — śmiejąc się głośno i rozkosznie, zawołał szwajcar, — to znaczy, że ty jesteś Heleną, od dworaków opuszczoną, a te rozpuszczone włosy — to strój niedbały, a lalka — to Leszek...
Tu rozległ się w sieni głos pana Leonida Igorowicza:
— Otocki! Otocki! nu, panie Otocki! zaprowadzić te państwo pod Nr. 48...
Pochwycił z czarnéj tablicy jeden, z wiszących na niéj kilku rzędami, ciężkich kluczy i wybiegł, a gdy, po upływie kwadransa, wrócił, Lusia patrzała przez okno na przesuwających się za niém przechodniów, a lalka, daleko odrzucona, leżała na ziemi.
— Cóż? — zapytał — dla czegoż nie bawisz się swoją lalką?
— Nie chcę! — odpowiedziała krótko — nieżywa!
Było w niéj coś, co w szczególny sposób pociągało ją ku wszystkiemu, w czém wyrażała się akcya jakaś, patetyczność bólu, albo energja czynu. Z pomiędzy licznych posągów, zdobiących hotel, najulubieńszemi, temi, przed któremi zatrzymywała się w każdéj swéj po hotelu wędrówce, były te, które w wyciągniętych ramionach dzierżyły miecze, lub, z podniesionemi twarzami i rozwartemi usty zdawały się krzyczéć z bólu, albo o ratunek wołać. Skrzydlate kupidyny i pyzate dzieci, w pulchnych dłoniach podnoszące kosze z kwiatami, a śmiejące się szeroko i do każdego, kto na nie spojrzał, omijała ona obojętnie, albo nawet ze wzgardliwém spojrzeniem, zdającém się mówić: „I czegoż śmiejecie się tak ciągle i pokazujecie swoje brzydkie, opylone kwiaty? Wyglądacie bardzo głupio!“
Gdy ubiegło lat parę, dziad i wnuczka umieli już na pamięć „Śpiewy Historyczne“ i po wiele razy przeczytali