Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 387.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzianą czułością, on zaś sam mniéj był wesołym, niż zwykle.
— W tych dniach — rzekł — przegrałem jeden z najważniejszych powierzonych mi procesów.
Czoło jego zasępiło się nieco, ale spotkał się ze wzrokiem żony i wnet je rozpogodził. Na twarzy pani Ludwiki znać było głębokie przejęcie się niepowodzeniem, które spotkało jéj męża, ale oczy jéj, pogodne zawsze, kochające i mężne, patrząc na niego, świeciły ciągle, jak gwiazdy dobréj nadziei, i zdawały się mówić:
— Nie smuć się zbytecznie niepowodzeniem, które nie jest twoją winą, i nie dopuszczaj do siebie zwątpienia w siły własne, ale ufaj i działaj ciągle, jak dotąd.
Pan Witold rozumiał tę niemą mowę gwiazd dobrych i znać było, jak pod ich wpływem uspakajał się i ufał.
Doktor Władysław patrzył i słuchał, i pojmował tę głęboką serdeczną łącznią, jaka związała te dwie przedziwnie dobrane pary, i wzrok jego mimo woli przeniósł się na Józię, a w głowie zjawiła się myśl: „Ta kobieta zrozumiała-by mnie i oceniła także; mój tryumf był-by jéj tryumfem, mój smutek jéj smutkiem, ona była-by także moją wiarą, ufnością i pogodą nawet śród burz!” I zaraz potém pomyślał, że wszystko to utracił dobrowolnie, i pobladł bardzo, i oczy, w których zapaliły się ognie żalu i gniewu, na