Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 379.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zasłony, wyraźnie zarysował się profil starca i białe włosy jego srebrnawe rzucały połyski.
Obie te twarze, ojca i córki, szlachetne były, we wszystkich zarysach swych doskonale wykończone, wzniosłą dumą, a zarazem głęboką pogodą i łagodną dobrocią nacechowane. Starzec plecami opierał się o wysoką poręcz staroświeckiego fotelu, a oczy trzymał utkwione w córkę; przed nią stał na stole koszyk z ręczną robotą i leżała książka otwarta, na którą ona wzrok swój spuszczała, białą skroń, zwieńczoną złotem połyskującemi włosami, z lekka opierając na dłoni. W mieszkaniu cicho było i ciepło, od okien dolatywał miły zapach kilku rozkwitających w doniczkach kwiatów; wszystko dokoła porządne było, czyste i pełne wdzięku, lubo prawie zupełnie ubogie. Ale najwznioślejszym już i najwięcéj uroku pełnym wdziękiem jaśniały lica młodéj dziewczyny.
Odkąd doktor Władysław nie widział jéj, (a przestał ją widywać od dnia zaręczyn swych z Kornelią, sam może nie wiedząc dobrze, dlaczego to czynił), Józia odmieniła się cokolwiek. Twarz jéj była tak samo białą i przezroczystą, jak dawniéj, tylko osiadł na niéj wyraz zupełnéj skończoności moralnéj, téj pełni ducha, którą wprzódy chwilowe zwiastowały przebłyski. Na szlachetném otwartém jéj czole, obok dziewiczéj pogody i niewinności, jaśniała dojrzałość świadoméj siebie myśli, a w układzie ust spokojnym i łagodnym przebijał się pewien zarys, przypomina-