Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 361.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a pani prezesowa, widząc zamyślenie córki, poszamotała się jeszcze chwilę w fotelu i odeszła w głąb’ mieszkania. Idąc, twarz miała zasępioną i krok nierówny.
— Co to z tego będzie? — szeptała do siebie — co to z tego wyniknie? Ona gotowa zaawanturować się, zniesławić, ciężki grzech popełnić, i to dla kogo?...
Z największą pogardą wzruszyła ramionami i dodała:
— Co ona tam mogła upatrzyć w tym chłystku, skrzypicielu? Gdybyż to przynajmniéj był ktoś porządny, z majątkiem, imieniem, pozycyą! Prędzéj-bym już była przypuszczała, że hrabia R... No, brzydki on, co prawda, i ograniczony, ale zawsze to jednak hrabia... A ten, Boże odpuść! co ona mogła w nim upatrzyć?...
Z témi słowami szanowna dama weszła do swego pokoju i, usiadłszy w zmroku na kanapie, puściła wodze szczękom swym, które nadzwyczajnie szybkiém ruszaniem się dowodziły bardzo złego humoru, w jaki popadła.
Doktor Władysław cały ten dzień przepędził na mieście. Był to do niego dzień wyjątkowéj pracy i przywiązanych do niéj trudów, zmartwień i wzruszeń. Mnóztwo smutnych, rozdzierających serce obrazów przesunęło się przed nim w ciągu kilkunastu godzin; śród nich napatrzył się on na łzy i biedę, na-