Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 354.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kochana mama opuściła swój pokój — wyrzekła dźwięcznym i czystym głosem. — Bardzo cieszę się z tego; dowód to, że migrena minęła...
Pomimo zmroku, jaki zaczynał ogarniać salon, widać było, jak po twarzy pani prezesowéj przebiegały nerwowe drgania, jak ruchliwe jéj oczki ruszały się ze zdwojoną szybkością i błyszczały zdwojonym połyskiem.
— Tak — ozwała się po chwili ostrym i suchym tonem — tak, luba Kornelko; opuściłam mój pokój, ponieważ dowiedziałam się, że masz gościa... Pomyślałam sobie, że po wczorajszym wieczorze musisz być sfatygowaną, i przyszłam ci z pomocą...
— Dziękuję mamie za troskliwość — odparła Kornelia — ale zarazem upewniam, że bynajmniéj nie jestem sfatygowaną, czego dowodem, że będę przyjmowała dziś w wieczór nietylko jednego gościa, ale ze trzydziestu...
— Tém bardziéj powinnaś o szaréj godzinie odpocząć sobie nieco, lube, kochane dziecię — wymówiła pani prezesowa, umieszczając się na fotelu. — Radziła-bym ci, abyś położyła się na chwilę i zasnęła trochę... to dodaje trzeźwości myślom, polepsza humor i odświeża cerę... Co zaś do pana...
Tu zacna dama zwróciła się do gościa.
— Dała-bym panu tę samę radę. Wczorajsze wystąpienie musiało pana sfatygować; jeżeli nie spocz-