Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 350.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

półbożka. Zakochana w świetnościach i połyskach, z zachwytem topiła oczy w obrazie tryumfującego artysty. O ile tryumf ten był zasłużonym, o ile pan Gustaw był artystą, nie myślała o tém; widziała tylko jego tryumf i dumna była tém, że tryumfator składał jéj hołdy.
Czuła to, co czuć musiała Kleopatra wtedy, gdy Pompejusz padał do stóp jéj, tylko że chluba téj ostatniéj była uzasadnioną. Ale Kornelia mało troszczyła się o wszelkiego rodzaju zasady, a jeżeli dotąd poczuwała pewną trwogę, ilekroć miała popełnić coś złego, działo się to za sprawą dobrych instynktów, które wzięła od natury, i które mogły były przemienić się w zasady, ale się nie przemieniły. Dziś instynkta te nawet umilkły, wobec apoteozy pana Gustawa, a w młodéj kobiecie odbywał się kryzys duchowy, na którego widok, doktor Władysław był-by przejęty zgrozą i rozpaczą, a pan Gustaw uniesiony radością i nowym tryumfem.
Nazajutrz Kornelia wstała ze snu blada i z wyrazem nerwowéj niespokojności na twarzy. Dwa razy dłużéj, niż zwykle, siedziała przed źwierciadłem, co przedstawiało sumę czasu znakomitą, i parę razy otworzyła usta, jakby chciała o coś zapytać służącéj, ale nic nie wyrzekła, jakby jéj wargi nie mogły wymówić imienia, które wciąż przebywało w myśli. Chciała się dowiedziéć, czy pan Gustaw znajdował się już w salonie, najczęściéj bowiem zastawała go tam zajętego