Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 342.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi zbyt wiele czasu i przeszkadzają nieraz w spełnianiu powinności, do mego zawodu przywiązanych.
— Mój Władziu! sam chciałeś przecie, aby żona twoja była wesołą.
— Ależ moja Kornelko!... zastanów się...
— Ależ mój Władziu! sam masz tyle zastanowienia, starczy go dla nas obojga...
— Kochana Kornelko! pragnął-bym, abyśmy choć jeden dzień przepędzić mogli we dwoje.
— We dwoje! ależ mój Władziu! czyliż jesteśmy amerykańskiemi kolibrami?
Na ostatnie to orzeczenie, doktor żadnéj nie znajdował odpowiedzi; aż nadto bowiem był pewny, że ani on, ani Kornelia nie byli podobnymi do tych czułych ptasząt, które jedno bez drugiego ani chwili żyć nie mogą, z niesłychanym tedy dyssonansem, brzmiącym w sercu, udawał się do swego gabinetu, gdzie siadał przed biurkiem, z głową opuszczoną na dłonie, i pogrążał się cały w rozmyślaniu nad reformami i ulepszeniami, jakie wprowadzić należało do instytucyi felczerów.
Pan Gustaw, od chwili przybycia swego do X., doświadczał bezprzestannego natchnienia; gorączka kompozycyi stała się moralnym jego stanem. Koncert, z którym wystąpił, zdobył mu uwielbienie całéj publiczności miasta X., i niepomiernie wpłynął na usposobienie względem niego Kornelii. Młoda kobieta, któréj całe uprzednie życie, za wyłączny cel miało