Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 332.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

medytacją objawiającym krokiem, doktor opuścił salon.
Co uczynił z pacyentem swym? — niewiadomo. Powiódł go może do najodleglejszego od salonu i znajdującego się w nim fortepianu, zakątu swego mieszkania? Może w przedpokoju lub na wschodach, tam, kędy najmniéj dochodziły odgłosy muzyki, przysłuchywał się cichéj robocie niewidzialnéj Parki, która w piersi człowieczéj rwała i targała subtelną przędzę życia? Może odesłał go do innego lekarza, który nie miał szczęścia posiadać żonę, wygrywającą na fortepianie fantazye na temat złamanego serca? To pewna, że, po odejściu pacyenta, wyszedł z mieszkania, z nachurzoném czołem, bladą twarzą, a na wszystkie spotykane kobiety, mianowicie młode i piękne, spoglądał w tak nieprzychylny sposób, jakby każda z nich, z ironicznym i lekkomyślnym śmiechem na ustach, powtarzała wyrazy: „I cóż mnie obchodzić może to, kim ty jesteś!”
O, młodzi czytelnicy! wy, którym nie zapłonęła jeszcze pochodnia powabnego, lecz zbyt często zdradliwego bożka Hymenu, wierzajcie, wierzajcie, że słowa te są straszne, i baczcie na to pilnie, aby przyszła towarzyszka życia waszego, nigdy ich do was nie wyrzekła. Inaczéj, miłość wasza skazaną będzie na śmierć, a życie wasze dyssonansem popłynie.
I płynęły dni za dniami, jak mówi pewna smętna piosenka, a czoło doktora Władysława nie rozmarsz-