Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 314.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie Gustawie! — zawołała Kornelia, ale tym razem głośniéj już i ze spójrzeniem, zwróconém wprost na twarz młodego nauczyciela. W spójrzeniu tém widać było migotanie dwóch gwiazd złotych, przyćmione mgłą wilgotną, dobywającą się z za powiek. Pan Gustaw po raz drugi potarł dłonią czoło.
— Pani! — wymówił — przebacz mi! Czyliż zawsze człowiek może być panem samego siebie?...
Umilkł nagle i, po kilku sekundach milczenia, widocznie z wysiłkiem, nad sobą samym dokonywanym, rozpoczął nanowo przerwaną lekcyą:
C, Cis mała sekunda — mówił, dotykając klawiszy, których wymieniał nazwy — c d wielka sekunda, c dis, sekunda nadmierna, e es, mała tercya, c e, wielka tercya, c f kwarta naturalna, c g, kwinta czysta, c gis, kwinta nadmierna...
Dwoma palcami uderzył zarazem dwa klawisze, i mówił daléj:
— Wsłuchaj się pani dobrze w brzmienie téj kwinty! jest w niém rzewność, a zarazem pewien dźwięk ostry i dziki...
Pochylił się nieco i dodał znacznie ciszéj:
— Dźwięki podobne słyszę w sercu mojém, w którém zamieszkały miłość i cierpienie...
Kornelia poruszyła się żywo. Na twarz jéj coraz silniejszy występował rumieniec, i zdawał się być ła-