Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 305.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go szczęścia. Nic téż dziwnego, że przy tym groźnym odgłosie, mąż Kornelii zapomniał całkiem o téj burzy, która szumiała na dalekim świecie, i jakkolwiek bardzo szczerze zajmował się zwykle polityką europejską, tym razem jednak losy dwóch wojujących wielkich mocarstw wcale mu nie przychodziły do głowy. On lękał się, mocno się lękał, czy własny dom jego nie stanie się placem ustawicznéj walki, i czy wypadkiem rodzinne jego życie nie zamieni się z raju, za jaki uważał je dotąd, w czyściec, przez który grzeszne dusze przechodzić muszą, nim dojdą do nieba.
Kiedy nakoniec przed samym porankiem doktor Władysław kleił do snu oczy, w myśli jego zjawiło się pytanie: azali pani Ludwika nie miała słuszności, utrzymując, że Kornelia posiada naturę umkliwą. — Pytanie to przeraziło go, natury umkliwe bowiem przedstawiają tę niedogodność, że są, jak mary niepochwytne i nieokreślone, a tą niepochwytnością i nieokreślonością swoją utrudniają, rzec można nawet, uniemożebniają zadanie męża-nauczyciela i kierownika.
Téj nocy, nie wiedziéć dlaczego, sen figlarz przed uśpioną wyobraźnią doktora Władysława przyniósł obraz Józi. Zobaczył on ją w jéj codziennéj popielatéj sukni, u któréj nie było ogona; widział jéj kryształowe oczy, pogodne czoło, uśmiech szczery i swobodny, a zarazem spokojny i myślący; rozmawiał z nią, a ona ani śmiała się, ani płakała; czytał