Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 304.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ka z po-za mgły złudzeń i barwy różowéj, przystrajającéj miodowe miesiące każdéj niemal świeżo połączonéj pary.
Wesołość Kornelii, która dotychczas z lekka go tylko od czasu do czasu nużyła, dziś zmęczyła go śmiertelnie; płacz jéj i upór, jaki okazała w zatajeniu przyczyny onego, jak téż w zachowywaniu milczenia, gdy do niéj przemawiał, przedstawiały także przedmiot do rozmyślań niemałéj wagi. Niemiłą téż była doktorowi pogarda, z jaką żona jego odzywała się o wszystkich w ogólności zawodach z lekarskim włącznie, wyłączając tylko i czcią tak pełną zapału darząc zawód artystów; niemiłém pojawienie się nagłe kuzyna, którego uważała za rodzonego brata; niemiłém przypomnienie o pani prezesowéj, o zmarszczoném jéj czole, poruszających się szczękach i wyrazach, któremi go na dobranoc żegnała. Wszystko zaś to razem zebrało się w jednę gromadę wielce nieprzyjemnych faktów i objawów, które tém bardziéj działały na wyobraźnią doktora, że posiadały wszelki pozór początku czegoś, co prawdopodobnie nie miało miéć końca.
Przewracając się z boku na bok i rozważając wszystkie szczegóły dnia przebytego, doktor Władysław słyszał ustawicznie grzmiący w oddali orkan, taki orkan, który, gdy raz wpadnie na drogę, jaką postępuje człowiek, to już pewno w gruzy zamieni wystawiony przez niego pałac czarodziejski, siedlisko je-