Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 295.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

razy tylko oczy te spotkały się ze sobą, w pełne posiadanie objęli to pozostawione im przez doktora pole do rozpraw. Co do pani prezesowéj, ta przez cały czas rozmowy nie podniosła ni razu głowy, nie przestała ani na chwilę poruszać błyszczącém szydełkiem i ani jednego nie wyrzekła wyrazu. Tylko na czole jéj zapowiednie burz gromadziły się coraz liczniéj, i szczęki poruszały się, jak zwykle bywało, gdy szanowna dama czuła się srodze niezadowoloną. To ruszanie się szczęk było u pani prezesowéj czémś w rodzaju przeżuwania złego humoru.
Doktor Władysław w milczeniu przysłuchywał się toczonym przez dwoje młodych ludzi rozprawom o muzyce przyszłości, a nie czując się na siłach uczestniczenia w tych rozprawach, przypatrywał się od czasu do czasu chmurnemu czołu teściowéj i jéj w ustawiczny ruch wprawionym szczękom. Ponieważ jednak był to widok nie nazbyt zajmujący, ani estetyczny, wzrok doktora daleko częściéj zatrzymywał się na twarzy i postaci gościa, aż w końcu spoczął na nich stale, jak gdyby chciał dokładnie zbadać i obejrzéć człowieka, tak blizkiemi związkami krwi i gustów połączonego z jego żoną. Powierzchowność pana Gustawa była jedną z tych, którym z przyjemnością, a zarazem ciekawością przyglądać się można. Przyjemność pochodziła ztąd, że pan Gustaw był bardzo przystojnym, pięknym prawie młodzieńcem; ciekawość zaś obudzić mogło szczególniejsze połączenie