Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 285.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od tego uciążliwego zapewne obowiązku, całkowicie uwalniam! Pozwalam ci, kochany zięciu, wcale nie zważać na mnie, ani na rady, jakich kiedykolwiek poważę się ci udzielić, a nawet będę ci wdzięczną za to, ponieważ nauczy mnie to pokory, wielce potrzebnéj kobiecie, która, jak ja, pozostaje na łasce u swego zięcia!...
Tym razem doktor Władysław spostrzegł, że ma do czynienia nie ze zwyczajną sobie i byle jaką, ale z wielce niepospolitą teściową.
Czoło jego sfałdowało się, z niepokojem zwrócił się w inną stronę, w téj zapewne będąc obawie, aby obecny gość nie dosłyszał wyrazów pani prezesowéj, które z natury swojéj zaliczały się do tych powiedzeń, i znamionowały takie uczucia, i przepowiadały jeszcze na przyszłość takie fakta, jakie pozostawać winny w niedostępnéj obcym oczom i uszom dziedzinie familijnych tajemnic. Wprawdzie doktor Władysław nie miał szczególniéj dobrego wyobrażenia o familijnych tajemnicach, a nawet wyobrażał sobie zawsze, iż familia powinna być, jak szklanka, czysta i przezroczysta, bo wtedy tylko przysłuży się ludziom zdrowym i smacznym napojem. Wszakże na ten raz nie przedstawiało się do uczynienia nic lepszego, jak surowe słowa pokornéj teściowéj zaliczyć do rzędu familijnych tajemnic i ustrzedz je od ucha gościa. To też doktor Władysław z niepokojem spojrzał w stronę pana Gustawa. Ale pan Gustaw, zajęty dotąd półgło-