Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 277.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wych i płakania bez przyczyny? Gdyby zaś sto lat myślał, nic innego nad to w zatrudnieniach Kornelii wymyślić-by nie mógł. To téż pytanie pani Ludwiki po raz drugi zmuszonym był pokryć dyplomatyczném przemilczeniem, a uczynił to nie bez pewnéj dość dotkliwéj przykrości.
Aliści w kwadrans potém, pan Witold rzekł do przyjaciela:
— Żona twoja, Władysławie, wiele zapewne poświęca czasu muzyce?
— A tak... wiele... wiele — odpowiedział doktor, jąkając się i z roztargnieniem.
Jąkanie się to i roztargnienie pochodziło ztąd, że doktor Władysław wyraźnie przypomniał sobie w téj chwili, że od pewnego czasu Kornelia coraz mniéj oddawała się uprawianiu swych talentów. Zapał jéj do muzyki i śpiewu zmniejszał się w matematycznym stosunku do przedłużania się czasu, który ją oddzielał od dnia ślubu. Wprawdzie wybuchał on niekiedy z całą dawniejszą siłą i świetnością, ale zdarzało się to tylko wtedy, gdy Kornelią otaczało liczne grono słuchaczy; w samotności zaś domowéj gasł on zupełnie, i doktor Władysław, odpowiadając na pytanie przyjaciela, przypomniał sobie wyraźnie wiele wypadków, w których na prośbę jego o śpiew lub muzykę Kornelia odpowiadała krótkiém: „Nie chce mi się”, lub długim wybuchem śmiechu, rozbudzonego czémkolwiek, choćby niezręcznym podskokiem Fida,