Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 274.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Doktor Władysław z przyjemnością słuchał rozmowy dwojga małżonków i z zachwyceniem patrzył na panią Ludwikę, która w téj chwili wydawała się istotnie żyjącém uosobieniem harmonii, wiary i pogody
— Jacy oni szczęśliwi! — pomyślał w duchu, i doznał w głębi serca uczucia, podobnego do smutku.
Biada małżonkowi, który przy myśli takiéj poczuje smutek! Snadź przestał on już uważać siebie za najszczęśliwszego z ludzi! Dalsze jednak rozwagi doktora Władysława nad szczęściem państwa Witoldowstwa przerwanemi zostały wejściem służącego, który oznajmił podany obiad.
— Kochany panie Władysławie! — wesoło i uprzejmie zawołała pani Ludwika — jeśliś nie jadł jeszcze obiadu, to zjédz go z nami! Tak dawno pan u nas nie byłeś!
Doktor Władysław zawahał się chwilę. Właściwie nie mógł-by on stanowczo powiedziéć, jadł-li obiad, lub nie. Wprawdzie pamiętał o tém dobrze, iż spożył talerz rosołu, ale już sztuka mięsa, przyprawna żałośliwą rozmową teściowéj, wcale mu nie smakowała, a na trzecią i czwartą potrawę otrzymał łzy i niezasłużone wyrzuty. Jakkolwiek zresztą wysoko nastroiła go prowadzona przed chwilą z państwem Witoldowstwem rozmowa, fizyczna strona jego istoty nie zrzekła się przecie przyrodzonych praw swoich, i w dość dotkliwy sposób dawała mu poczuwać głód,