Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 273.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wnie upiększoną wyrazem, jaki ją pokrył, aż i jego czoło stopniowo się rozmarszczyło i w oczy wstąpił spokój.
— Tak — rzekł — wy kobiety, którym natura już sama rozkazała dwa razy więcéj od nas cierpień ponosić, wy, dla których z łona najsroższych męczarni wykwita najwyższa rozkosz macierzyństwa, najlepiéj odgadujecie tę harmonią, jaką wiąże się na ziemi ból z wynikającém z niego dobrem. Tam, gdzie my zwątpimy, wy wierzycie jeszcze; tam, gdzie oczom naszym przedstawia się samo zło i nieprawość, wy dojrzéć jesteście zdolne kiełkujące śród pyłu źdźbło poezyi i nadziei. I wtedy, gdy my, wstrząsani burzami, spoglądamy na stopy nasze, azali prędko roztworzy się pod niemi ziemia i nas w otchłań niezgłębioną pociągnie, wy, nawykłe do cierpień i wsłuchane w harmonią, jaka brzmi we własném waszém sercu, śród tych samych burz stoicie pogodne i spokojne, i czoła podnosicie ku niebu, wciąż wyglądając i spodziewając się, że zstąpi ono na ziemię... Wy, kobiety, stanowicie w ludzkości żywioł wiary i pogody...
— Stokroć szczęśliwe — łagodnym głosem przerwała pani Ludwika — stokroć szczęśliwe są te z nas, które mogą odtwarzać wiarę i wskrzeszać pogodę w sercach swych ukochanych.
Pan Witold w milczeniu wyciągnął rękę ku żonie i obie dłonie ich połączyły się uściskiem, w którym, oprócz miłości, objawiły się jeszcze przyjaźń, ufność i wdzięczność wzajemna.