Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 272.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o solidarném istnieniu, i że w téj chwili nić ta boleśnie w nim zadrgała, pod dotknięciem smutnych zwątpień, jakie go ogarnęły.
Pani Ludwika słuchała słów męża z wielką uwagą, a gdy umilkł, zamyśliła się głęboko.
— Witoldzie! — ozwała się po chwili — nie jest tak, jak powiadasz, Wątpić o możebności dobra i prawdziwości postępu na ziemi nie możemy, bo czyliż każdy uczciwy i oświecony człowiek we własnych uczuciach, myślach i działaniach, dobra tego nie odnajdzie i, zajrzawszy w sumienie swoje, o istnieniu jego nie przekona się naocznie? i czyliż sam ten ból, jakiego my doświadczamy dzisiaj, na odgłos tych cierpień, jakie dotykają wcale nieznanych nam i o wiele set mil odległych od nas ludzi, nie świadczą nam o szerokiém rozwinięciu się naszych władz moralnych, o większéj potędze i wyższości uczuć naszych nad temi uczuciami, których doświadczały dawne pokolenia. Zresztą, cierpienia wielkie rodzą często również wielkie dobra. Kto wié nawet, czy cokolwiek powstać może na ziemi bez cierpień i bólu?
Pani Ludwika mówiła to z powagą, ale na twarzy jéj rozlewała się pogoda ufnéj i spokojnéj w sobie saméj myśli; w błękitnych oczach, nieco w górę podniesionych, błyszczała wiara gorąca, a przy ostatnich tylko wyrazach, głos lekkim zadrżał smutkiem.
Pan Witold popatrzył chwilę na twarz żony, dzi-