Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 258.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brze, że tego nie pojmujesz! To mnie wcale a wcale nie cieszy! To mi wcale, a wcale dobréj wróżby dla szczęścia mojéj córki nie daje! Powinieneś pan pojmować, koniecznie powinieneś pan pojmować! Dobry mąż pojmuje zawsze swoję żonę, i gdy ona płacze nad tém, że jéj odmówił powozu i koni, nie pyta jéj o zdrowie! Pytaj o zdrowie pacyentów swoich, luby, kochany zięciu, ale nie żony twojéj, która płacze nad tém, że jéj odmawiasz powozu i nędznéj pary koni!
Po tym wylewie słów, pani prezesowa pochyliła się znowu nad córką, a doktor Władysław wzruszył ramionami i patrzył na Kornelią tak, jakby oczekiwał i spodziewał się po niéj, iż wnet energiczny zaniesie protest przeciwko słowom matki swéj, tchnącym, wedle rozumienia jego, najwyższą niesprawiedliwością. Ale postawa młodéj małżonki, w znękaniu rzucona na poduszki kanapy, zdawała się słowom tym przytakiwać raczéj, niż zaprzeczać, a twarz jéj pozostawała wciąż pod przysłoną białéj chusteczki, z za któréj od czasu do czasu wymykały się grube łzy.
I była dosyć długa chwila powszechnego milczenia, przerywanego tylko niezrozumiałém, lecz burzą brzemienném szemraniem pani prezesowéj, i monotonny odgłos wydającemi, łkaniami Kornelii.
Doktor Władysław stał, jak wryty, na miejscu, zdumiony, zmartwiony, przerażony niemal temi za-