Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 251.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciła głowę i, przez ramię spoglądając na męża, w te mu odrzekła słowa:
— Kochany Władziu! przed ślubem naszym mówiłeś mi nie raz, ale sto razy, że w małżeństwie mąż reprezentować powinien stronę poważną życia i myślenia, a żona wesołą. Ty jesteś tedy poważny, a ja jestem wesołą. Sam tego chciałeś...
Wspomnienie pana Witolda i rozmów z nim prowadzonych żywo stanęło przed pamięcią doktora Władysława, a w myśli jego niewyraźnie zamajaczyły słowa:
George Dondin!
Było to piérwsze pomiędzy młodymi małżonkami nieporozumienie, ale doktor Władysław czuł w niém może zarody bardzo nieprzyjemnego dla obu stron niezrozumienia się, gdyż w parę godzin potém, przeciwko zwyczajowi swemu, chmurny nieco zasiadł do stołu. Być może zresztą, że i losy dwóch wojujących mocarstw, i to jakieś wielkie moralne dobro, mające wyleciéć ze stosu gruzów i kości ludzkich, jak Fenix z popiołów, tkwiło mu nieustannie w głowie, bo milczał i widocznie był bardzo zamyślonym. Kornelia z zupełną swobodą karmiła Fida rosołem, i z wybuchami śmiechu opowiadała matce o historyi bronzowego kupidyna, obalonego zegara i stłuczonéj w drobne kawałki wazy porcelanowéj. Żałowała tylko bardzo rękawa, który rozdarł się na dwoje, a był pięknie ogarnirowany wstążką błękitną. Pani prezeso-