Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 240.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cyi na karku osadzoną, to téż silniéj może, niż u wielu innych ludzi, drgnęła w nim owa nić tajemnicza, łącząca wszystkie pojedyńcze jednostki w jeden snop o solidarném istnieniu, i dała mu znać, iż on jest kłosem, który czuje zawsze wzmożone gorąco, ilekroć ogień zajmie jakąkolwiek część jego snopa.
Było to przy końcu Sierpnia; w pokoju, pięknie, a nawet kosztownie urządzonym, na wygodnym fotelu siedział doktor Władysław z gazetą w ręku. O kilka kroków, przy otwartém i na ulicę wychodzącém oknie, siedziała żona jego w stroju, zastosowanym do pory roku, a więc jasnym i powiewnym, z twarzą świeżą, jak lilia o wschodzie słońca, z oczyma błyszczącemi, jak gwiazdy.
Za otwartém oknem widniało niebo bez chmury, pokój napełniony był błękitném powietrzem, słonecznemi promieniami i woniami kwiatów, rozstawionych po stołach w kubkach z kryształu i porcelany. Ale doktor Władysław nie zdawał się w téj chwili czuć téj pogody, tego ciepła i tych woni, jakie go otaczały. Czoło jego rysowało się zmarszczką, całą twarz zalała powaga, połączona ze smutkiem, oczy nabrały surowego niemal wyrazu. Nie był on już w owéj chwili doktorem medycyny, któremu wybornie powodziło się na świecie, ani młodym małżonkiem, spoglądającym z radością i dumą na piękną swą żonę; ale człowiekiem, w którego sercu odzywały się w grę wpra-