Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 239.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czaszkami, połamaną piersią, poodrywanemi nogami i rękami, leży na polu czerwoném, a milion innych istot ludzkich płacze po nich... Brrrr! jak to brzydko! kto wié jednak, jaka idea, jaki postęp, jakie dobro moralne wyleci z tego stosu gruzów i kości ludzkich, jak Fenix z popiołów...
Zresztą, tak już świat urządzony, że panować na nim musi prawo walki o byt i wzajemnego niszczenia się. Zielona trawka rośnie sobie na polu, świeża i rada ze słońca i rosy, przychodzi wół i zjada trawkę, wołu zjada człowiek, a człowieka drugi człowiek.... rzecz w tém, kto silniejszy...
To bardzo brzydko, nie prawdaż? a przecie tak jest. Łzy i cierpienia niezbędnie są potrzebne w ekonomice społecznéj. Z czegoż bowiem cieszyli-by się źli, jeśli-by nie płakali dobrzy? czém-że by się chlubili pyszni, jeśli-by stopą swą nie rozgniatali słabych? Ztąd jednak dla ludzkości wypływa nadzwyczajne dobro. Jakie? wiedzą o tém źli i pyszni, a czują także niekiedy płaczący i pokrzywdzeni, gdy po-przez łzy i cierpienia widzą duchy swoje czyste, których męczarnie okupują grzechy świata...
Tak rozumowali sobie i gawędzili mieszkańcy X., z drżącemi sercami wsłuchując się w odgłosy téj burzy, która wrzała daleko, a z nimi razem gawędził, rozumował i przeróżne wnioski czynił o toczącéj się wojnie, źródłach jéj i następstwach, doktor Władysław. Miał on dobre serce i głowę, nie dla propor-