Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 226.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łami, z anielskiego serca zaczerpniętemi, podtrzymać istnienie swoje i kogoś jeszcze innego, niedołężnego i do żadnéj pracy niezdolnego? Czy wstaje ona codzień o świcie i kładzie się o północy, aby, jak inne, pracować, wciąż pracować, i tym sposobem torować sobie drogę śród obcych, obojętnych ludzi? Czy potrafiła-by ona, jak to czynią inne, pielęgnować umysły i serca młodego pokolenia, aby z niego wyszła pociecha dla ludzi i nieba? Czy za młodu już ją, skromną i ubogą, otacza dobrze zasłużony szacunek publiczny? Czy jest ona, jak kto inny, słońcem dla zagasłych jakich oczu, wiosną dla jakiego zmęczonego serca, podporą, dumą i nadzieją ostatnią chylącego się do grobu ojca?...
Ostatnie słowa starzec wymówił drżącym głosem, postać jego opadła znowu na tylną poręcz krzesła, umilkł, i tylko zwiędłe wargi jego drgały i poruszały się, a wzrok, omglony wyrazem goryczy tłumionego gniewu, tkwił w przeciwległéj ścianie.
Józia milczała długo. Na twarzy jéj bladość wielka ustępowała miejsca przed palącym rumieńcem. Po chwili jednak i ten zniknął, a młoda dziewczyna podniosła głowę i, spokojnym wzrokiem patrząc na ojca, rzekła:
— Mój ojcze! każdy na świecie człowiek ma inne powinności i stosowne do nich wykształca w sobie zalety. Panna Kornelia nigdy zapewne nie była w położeniu takiém, które-by skłaniało do pełnienia tego