Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 208.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ni więcéj, tylko człowiekiem, a jeszcze takim, przed którego oczyma stawała nieraz budowa społeczna, rozwalona i najstraszniejszemi klęskami zalana i prześladowana za winą mężczyzn, którzy żenić się nie chcieli.
Ostatnie to zjawisko, jakkolwiek przepełnione ruinami i wszystkiemi atrybucyami, stanowiącemi poezyą ruin, jako to: nietoperzami, dzikiemi ptakami i bluszczami, oplatającemi sterczące ścian skielety, nie miało w sobie nic ponętnego dla prawdziwego miłośnika ludzkości, jakim był doktor Władysław. Nie dziw więc, że, aby pozbyć się co prędzéj tego zasmucającego widoku, chciał on ożenić się. Kto wié zresztą, czy skutek nie był tu przyczyną, a przyczyna skutkiem, i czy chęć ożenienia się wypłynęła z obrazu rozwalonéj za winą bezżennych mężczyzn budowy społecznéj, czy téż obraz ten powstał właściwie z chęci pojęcia towarzyszki życia, jaka, z upływem czasu, coraz silniéj dawała się poczuwać, osamotnionemu w swym uczonym gabinecie, doktorowi. Ostatnie przypuszczenie ma za sobą wszystkie pozory prawdopodobieństwa, albowiem niéma na świecie ani jednego człowieka, choćby najuczeńszego i najpoważniejszemi zajętego pracami, który-by choć raz w życiu nie zapragnął usiąść przed kominkiem z jaką miłą, ukochaną istotą i, przy szumiących za oknami odgłosach burzy zimowéj, wsłuchywać się w cichy tentent jakiegoś dobrego i gorącego serca,