Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odbiorą jéj urok osobliwości. W prowincyonalném zaś mieście łatwiéj o niewiniątka, które poprzestają na piękności i talentach, o posag nie pytają, a panna piękna i utalentowana jest w niém rzadkością, świetném zjawiskiem, słońcem tém więcéj widzialném, im na mniejszym błyszczy horyzoncie i im mniéj ludzie, patrzący na nie, przyzwyczajeni są do podobnych widoków.
Otóż uczyniłam coup d’état i przywiozłam cię do X., które jest miastem niewielkiém, ale posiada wielu mieszkańców zamożnych i stoi w środku bogatéj okolicy. Pokazało się, że wyrachowanie moje było dobrém. Rój mężczyzn otoczył cię od razu i w tém tylko bieda, że tu, jak wszędzie, daleko więcéj znalazło się adoratorów, niż konkurentów na seryo; piérwszych bowiem masz bez liku, drugich, o ile z uwag moich wnoszę, tylko trzech...
Po ustach panny Kornelii znowu swawolny igrał uśmieszek.
— Ciekawam téż bardzo — zawołała ze śmiechem — kogo mama zalicza do rzędu adoratorów moich, a kogo na konkurentów?
— Adoratorami twymi — z powagą odrzekła pani prezesowa — adoratorami, na których nic a nic liczyć nie można, są: naprzód pan M., panicz zrujnowany, który ożenił-by się chyba z pełną świadomością, że bierze za żonę pannę posażną; następnie pan N., stary kawaler, który nigdy się nie ożeni, gdyż ma