Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 183.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więcéj jeszcze czasu upłynie... Kiedy przyjdzie nędza, a świeżość twarzy zwiędnie, oczy zgasną, czoło pomarszczy się, włosy posiwieją... nie będziesz już miała wtedy starających się, luba kochaneczko, nie będziesz już miała nawet adoratorów, nie będziesz miała chleba i sukni! będziesz głodna, Kornelko, i zawsze źle ubrana! rozumiész mnie, Kornelko?...
Ostatnie wyrazy pani prezesowa wymówiła szeptem prawie, i umilkła zmęczona i, z ciężkością oddychając, wpijała w córkę ostrym blaskiem migocące wejrzenie.
Panna Kornelia przez cały czas przemowy matki siedziała nieporuszona, z łokciem o stół opartym i głową na dłoń opuszczoną. Wyraz twarzy jéj zmienił się bardzo, zamiast bowiem uprzedniéj płochéj lekkości i wesołości, zapanowało w nim zamyślenie z osłupieniem graniczące. Przestała uśmiechać się, poziewać i nucić, rumieńce znikły z jéj policzków, śliczne usta zacisnęły się nieco, oczy otworzyły się szerzéj, niż zwykle, i nieruchomemi źrenicami, z których bez śladu zniknął czarodziejski blask gwiazd złotych, wpatrywały się w przeciwległą ścianę. Od czasu do czasu tylko nerwowe drgnienie przebiegało twarz jéj marmurową, lub białe palce, na których skroń wspierała, zapuszczały się w las kruczych włosów i bezwiednym ruchem przebiegały pomiędzy lśniącemi i wijącemi się nakształt wężów kędziorami.