Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 175.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

takich okropnych rzeczy — odpowiedziała panna Kornelia i zaśmiała się głośno, srebrzyście.
Pani prezesowa zerwała się z krzesła na równe nogi.
— Śmiéj się! śmiéj się! — krzyknęła — śmiéj się dopóty, dopóki ostatniego rubla nie wydamy, a potém, kiedy przyjdzie sukienki sprzedawać na chleb, jednę po drugiéj, gorzkiemi łzami płakać będziesz, luba kochaneczko!...
Na wzmiankę o sprzedawaniu sukienek, panna Kornelia przestała śmiać się, w oczach jéj błysnął pewien niepokój, po ustach jednak, jak lekko-skrzydły motylek, przelatywał wciąż drobny uśmieszek.
— Moja mamo — rzekła — perspektywa sprzedawania sukienek wcale nie jest pocieszającą dla mnie, która-bym przeciwnie chciała ich jeszcze nakupić, co niemiara. Ukazaniem mi téj perspektywy odebrała mi mama wszelką ochotę do śmiechu. Przyrzekam więc, że będę cicho siedziała i słuchała tego, co mi mama powié.
Pani prezesowa, uspokojona nieco i przebłagana temi, ku zgodzie dążącemi, wyrazami córki, kręciła się jeszcze kilka sekund wokoło stołu, sapiąc głośno i machinalnie powtarzając ostatnie wyrazy, jakie się o jéj uszy obiły, nakoniec usiadła i włożyła na głowę zmięty i wygnieciony czepek, nie zawiązała go jednak pod brodą, i z szerokiemi po obu stronach twarzy płóciennemi taśmami, spadającemi na pierś, z rę-