Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnicy, tém więcéj pragnął ostatnie słowo jéj pochwycić, tém więcéj w umyśle jego wzrastały tego słowa urok i znaczenie. Panna Kornelia zaś posiadała wybornie sztukę niedopowiadania; było to zresztą mniéj może sztuką, niż istotném wahaniem się, jakąś skrytą walką, toczącą się w jéj wnętrzu, pomiędzy: tak i nie; pewną utajoną żądzą oddalenia chwili, w któréj ze słów jéj, spojrzeń i uśmiechów spadnie zasłona, a usta jéj będą musiały wymówić to, czego może serce...
Cóż serce? Co działo się z sercem panny Kornelii? Czy posiada ona jeszcze choćby szczyptę tych uczuć, które w potocznéj mowie określają się wyrazem serce? a może posiadała ich wiele, wiele niezmarnowanych dotąd, lecz tylko przytłumionych, milczących przed jakąś koniecznością żelazną, która im nakazywała milczenie? czy z tych uczuć dostawała się choć odrobina temu, do kogo codziennie, czy to ustami, czy oczyma mówiła tajemnicze, tyle obiecujące: kto wié! czy téż wszystkie one należały do niego, lub może komu innemu oddane były, komuś nieobecnemu, a w marzeniach wieczornych, lub przy dźwiękach muzyki wspominanemu? Panna Kornelia nie wyglądała wcale na istotę nieczułą, nie miała powierzchowności kobiety kamiennéj, któréj albo natura odmówiła zdolności czucia, albo którą świat i życie, a raczéj przeżycie, obdarły z wszelkich ułud, marzeń i pragnień. W oczach jéj, przeciwnie, paliły