Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jęciem się, do wyrazu: kto wié? który z ust jéj wypłynął tak tajemniczo a ponętnie, i nakoniec do jego własnéj osoby, na którą (czego nie mógł nie spostrzedz), ustawicznie prawie padały spójrzenia jéj oczu.
Doktor Władysław poczuł wielką ochotę do zgłębienia i przeniknienia tajemnicy, która, w tak wdzięczną i ponętną przybrana formę, niespodzianie zaszła mu drogę. Najbliższym skutkiem tego poznania było to, że stanął z panną Kornelią do trzeciego kadryla; drugim i nieco dalszym, że przyjął zaproszenie pani prezesowéj na jutrzejszy obiad i, przy téj okazyi, cały dzień przepędził z dwiema paniami, a raczéj jedną z nich, młodszą, gdyż starsza miała dnia tego wiele do czynienia z gospodarstwem i załatwianiem sprawunków, przez co mogła w salonie chwilowo tylko przebywać. Tajemnica jednak nie była wcale łatwą do odgadnienia, niekiedy nawet ukazywała się w niéj taka przepaścista głębia, że doktor Władysław, usiłując wzrokiem jéj dosięgnąć, poczuwał zawrót głowy, i przyrzekł sobie w duchu, iż za powrotem do domu zażyje porządną dozę proszków sodowych, które, jak wiadomo, skutecznym bywają na podobne zawroty lekarstwem. Wszakże tym razem proszki okazały się bezskutecznemi, gdyż oddziaływały przeciwko ich wpływowi tajemnicze błyski panny Kornelii i cudowny jéj głos kontr-altowy; a im dłużéj i gorliwiéj doktor Władysław zaciekał się w taje-