Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzonych retoryką oczu panny Kornelii, które spoczywały na twarzy doktora Władysława w chwili, gdy różane usta jéj śpiewały po raz ostatni: j’ai perdu mon coeur! Przestała śpiewać, ale nie przestała grać; palce jéj przebiegały klawiaturę szybkiemi pasażami, stanowiącemi przejścia z tonów minorowych w majorowe.
Doktor Władysław pochylił się nieco nad fortepianem i zadał grającéj piękności następne, półgłosem wymówione, pytanie:
— Czy pani przypuszczasz, że własne jéj serce może zostać zgubioném, tak, jak serce młodéj dziewczyny, o któréj śpiewałaś przed chwilą?
Panna Kornelia spuściła oczy na klawiaturę i z cicha rzekła:
— Dotąd nie było ono w podobném położeniu, ale teraz... kto wié?...
Przy ostatnim wyrazie, uderzyła kilka głośnych akordów i poczęła grać walca tak hucznie i na tak zawrotne, szybkie tempo, że dalsza rozmowa stała się niepodobieństwem. Doktor Władysław odszedł od fortepianu z kręcącym się po głowie wyrazem: „kto wié?”...
„Kto wié?” śpiewały mu w uszach takty walcowe, „kto wié?” powtarzało światło błyszczącego na głowie panny Kornelii półksiężyca; „kto wié?” szeptały krucze sploty jéj włosów i muskane przez nie alabastrowe jéj ramiona, i gibka kibić, wdzięcznie nad