Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 159.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kność, i wyciągnęła naprzeciw tańcującemu mężczyźnie ramię, godne Fidyaszowego dłuta.
Doktor Władysław pomyślał, iż jest przecie w wieku, w którym ludzie tańczą jeszcze, i że nie uwłaczał-by może doktorskiéj swéj powadze i godności, gdyby sobie z wolna i poważnie przetańczył jednego kadryla.
Ale w téjże chwili, ktoś go zapytał o zdrowie jednego z ciężko chorych na gorączkę jego pacyentów, a pytaniem tém przywiódł na pamięć wszystkie gorączki, febry i katary, które pastwiły się w owéj porze nad mieszkańcami miasta X. W ślad za tém przypomnieniem, zjawili się przed wyobraźnią jego felczerowie z pijawkami, bańkami, niegodziwém krwi puszczeniem, i odebrali mu wszelką ochotę do tańca, tak, że, gdy zagrano drugiego kadryla, został on nieporuszony na miejscu, i rozmawiał z kilku poważniejszemi osobami, które go otaczały, a panna Kornelia, parę spojrzeń rzuciwszy na niego z pod wachlarza, schmurzyła na chwilę czoło i przez całą figurę kadryla nie zaśmiała się ani razu. Aliści, po tym drugim kadrylu, zabrzmiały w salonie dźwięki fortepianowych akordów, wydobywające się z pod paluszków siedzącéj przed fortepianem młodéj piękności. Panna Kornelia wyraźnie zabierała się do śpiewania, a doktor Władysław, rad zapomniéć na chwilę o gorączkach i katarach, o których, jak na złość, otaczający ludzie wciąż mu prawili, sądząc zapewne, że go tém uraczą,