Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 157.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wisza, a może téż i obciążony już nieco latami, od owéj pory upłynionemi, i trudami, jakie mu przez ten czas zadały cholery, tyfusy, febry i najrozmaitsez tego rodzaju klęski, z których ustawiczne umartwienia, doświadczane przez niego z powodu nieumiejętnych felczerów, nie były zapewne najmniejszą, — trzymał się on nieco na uboczu, i zdawał się nawet pilne dawać baczenie na to, aby rydwan, wspaniale przez królową zabawy ciągnięty, nie zajechał mu drogi i nie wplątał go w koło, postępujących za nim w pokorze i uwielbieniu, niewolników. A jednak całkowite pozostawienie go na stronie nie należało snadź do zamiarów panny Kornelii, bo, śród najżywszego oddawania się przyjemnościom tańca lub rozmowy, zwracała ona nieraz ku niemu śliczną swą głowę, i blask swych złotych gwiazd, które na tle aksamitnych źrenic gorzały i migotały, jak prawdziwe rezerwoary iskier i płomieni, prosto mu w twarz rzucała. Gwiazdy te posiadały właściwą sobie i wcale niepoślednią retorykę; zawierały się w nich całe szeregi okresów, na-pół wypowiedzianych, z drugą połową, przykrytą obsłonką lekkiéj tajemniczości, wykrzykników, których brzmienie rozlewało się po najgłębszych zapadlinach uczuć człowieczych, westchnień wzlatujących w krainę szczęśliwości, uśmiechów brzemiennych obietnicą raju na ziemi. Gwiazdy te zatém były bardzo wymowne, a kto choć przez sekundę wymowy ich posłuchał, temu zdawa-